PRZYDATNE INFORMACJE | Wywiad
Polska szkoda – wywiad
odpowiada: Sylwia Wojnowska

AvW: Od jak dawna zajmuje się Pani sprawami dotyczącymi szkód poniesionych przez polskich poszkodowanych?
SW: To pytanie nie jest łatwe. Od 2008 roku prowadzę własną kancelarię. Nie oznacza to jednak, że od początku zajmowałam się wyłącznie sprawami Polaków. Wręcz przeciwnie – były okresy, w których reprezentowałam głównie holenderskich poszkodowanych.
AvW: Jaką najważniejszą radę dałaby Pani poszkodowanemu?
SW: Przede wszystkim, aby od samego początku dobrze udokumentować wszystkie roszczenia – najlepiej jak największą liczbą dowodów. Należy dokładnie opisać wszystkie dolegliwości i ograniczenia oraz uzbroić się w cierpliwość. Osoba poszkodowana musi wykazać się wytrwałością, jeśli chce uzyskać odszkodowanie, do którego ma prawo. Poza tym bardzo ważne jest, aby podczas wizyt u lekarza towarzyszył poszkodowanemu dobry tłumacz. W dokumentacji medycznej zdarzają się absurdalne wpisy, wynikające z braku zrozumienia między lekarzem a pacjentem.
AvW: Co wyróżnia sprawy z udziałem Polaków?
SW: Przede wszystkim to, że najczęściej mamy do czynienia z wypadkami przy pracy, w których dochodzi do poważnych obrażeń. Większość poszkodowanych nie wraca już nigdy do pracy. Aby prawidłowo poprowadzić taką sprawę, trzeba mieć choćby podstawową wiedzę na temat Polski – jej systemu zabezpieczenia społecznego i innych istotnych uwarunkowań.
AvW: Czy mogłaby Pani wyjaśnić to nieco szerzej?
SW: Niedawno otrzymałam sprawę młodego mężczyzny po amputacji nogi, który znowu pracuje w Holandii, ale mieszka w Polsce. W jego przypadku kluczowe jest odpowiednie zabezpieczenie przyszłych kosztów protez. Nie możemy zakładać, że holenderska ubezpieczalnia zdrowotna wszystko właściwie pokryje w przyszłości. Tego z zasady nie wiemy – zakres polisy zmienia się co roku. To dotyczy zresztą każdego poszkodowanego.
W tym konkretnym przypadku nie można oczekiwać, że osoba, która pracuje dwa tygodnie na statku w Holandii, a potem dwa tygodnie spędza w Polsce, będzie w czasie wolnym pokonywać dodatkowe 2500 kilometrów tylko po to, by skorzystać z usług kontraktowego świadczeniodawcy. W każdej mojej sprawie pojawiają się podobne wyzwania.
AvW: Jaka jest według Pani największa błędna opinia na temat szkód dotyczących polskich poszkodowanych?
SW: Zauważam tendencję do dokonywania potrąceń, mimo że często brakuje do tego podstaw. Gdy spełnione są formalne przesłanki odpowiedzialności, punktem wyjścia jest pełne odszkodowanie rzeczywistej szkody. Poszkodowany powinien zostać możliwie jak najdokładniej przywrócony do stanu, w jakim by się znajdował, gdyby do zdarzenia nie doszło.
Strony odpowiedzialne często chcą potrącać różne „korzyści”, które rzekomo wynikają ze zmienionych okoliczności. Pojawia się wtedy pojęcie „korzyści kompensacyjnej”. Tylko – po pierwsze – należy zapytać, czy istnieje w ogóle podstawa do takiego potrącenia. Po drugie – nie zapominajmy, że potrącenie można rozważać dopiero wtedy, gdy znana jest pełna wysokość szkody. Jeśli ta nie jest jeszcze ustalona, to z czego chcemy potrącać?
Czasem mówi się o „korzyści”, ponieważ poszkodowany wraca do kraju pochodzenia. Ale czy to rzeczywiście korzyść? Czy nie ponosi wtedy wyższych kosztów leczenia? Czy nie płaci więcej za ogrzewanie, skoro zimy są dłuższe i spędza więcej czasu w domu z powodu niezdolności do pracy? Jak będzie wyglądała przyszłość?
Często zakłada się również błędnie, że życie w Polsce jest dużo tańsze. Tymczasem kawa czy kilowat energii kosztują podobnie jak w Holandii.
AvW: Ile kosztuje kawa?
SW: Średnio od 3,50 do 5,00 euro za Americano – nie licząc lotnisk czy popularnych miejsc turystycznych, gdzie ceny są oczywiście wyższe.
AvW: Czy to trudna walka?
SW: Tak, często bardzo trudna. Często nie są opłacane koszty pomocy prawnej, przez co w sprawach pozostają otwarte tysiące, a czasem dziesiątki tysięcy euro. Dla wielu poszkodowanych i ich pełnomocników jest to impuls, aby szybko zakończyć sprawę i zgodzić się na mniej – po prostu nie stać ich na dalsze działania.
Pomoc z urzędu (toevoeging) można uzyskać tylko wtedy, gdy odpowiedzialność nie została jeszcze uznana. Koszty opinii biegłego zazwyczaj nie są pokrywane. A nawet jeśli przyznana zostanie pomoc z urzędu – czy poszkodowany może sobie pozwolić na wkład własny? Co jeśli sprawę przegra?
AvW: Ugoda pragmatyczna czy deklaracja prawa?
SW: Jedno i drugie. Ugoda pragmatyczna może skrócić cierpienie. Proces likwidacji szkody jest dla poszkodowanego niezwykle obciążający. Często się o tym zapomina, ale ci ludzie są przede wszystkim zajęci powrotem do zdrowia. Ich życie wypełniają zabiegi medyczne i walka o zaakceptowanie traumy, dolegliwości i ograniczeń, z którymi muszą żyć do końca życia. To pochłania całą energię. A do tego dochodzi jeszcze strona odpowiedzialna, która ma kolejne oczekiwania.
Nie zmienia to faktu, że w wielu przypadkach tylko przejście pełnej procedury – z obiektywizacją każdego roszczenia – daje poszkodowanemu największą pewność. Często to jedyna droga, by uzyskać to, co się należy. Przypomnę, że zgodnie z prawem szkoda powinna być wyceniana w sposób konkretny.
AvW: Co wyróżnia kancelarię Wojnowska Letselschade B.V.?
SW: To, że wszyscy tutaj wkładają w tę pracę całe swoje serce i duszę, aby nasi klienci po zakończeniu sprawy mogli choć w minimalnym stopniu wrócić do godnego życia. Jeśli poszkodowany nie rezygnuje z walki o swoje prawa, my również tego nie robimy.
AvW: Jak zapewnia Pani przejrzystość wobec klienta w zakresie szans, ryzyk i czasu trwania postępowania?
SW: Przejrzystość to fundament mojej pracy. Każdy poszkodowany otrzymuje kopię całej korespondencji w sprawie – zarówno wychodzącej, jak i przychodzącej. To jego sprawa, jego szkoda.
Moja rola to doradztwo – informuję, prowadzę i czuwam nad kierunkiem postępowania. Od samego początku przedstawiam jasny przebieg procesu: jakie roszczenia mogą wystąpić, kiedy muszą być one obiektywnie udowodnione i jakie kroki należy podjąć. To daje klientowi przejrzystość co do szans, zagrożeń i przewidywanego czasu trwania procedury.
AvW: Co według Pani jest niezbędne do konstruktywnej współpracy między pełnomocnikiem poszkodowanego a ubezpieczycielem?
SW: Przede wszystkim wzajemne zaufanie. Równie ważne są bezpośredni kontakt, zrozumienie, umiejętność rozdzielenia interesów stron oraz zachowanie relacji na poziomie profesjonalnym.
Zasadą powinno być: twardo w treści, łagodnie wobec osoby. Dobry likwidator szkody czy pełnomocnik to osoba krytyczna, która zadaje pytania i działa według zasady wysłuchania obu stron. Pochopne wnioski powinny być unikane. Ostateczna ocena nie należy do stron, ale – jeśli zajdzie potrzeba – do sądu. Otwarty i profesjonalny dialog leży w interesie wszystkich.
AvW: Polska czy Holandia?
SW (śmieje się): Po 47 latach nadal nie wiem. Lubię mówić wprost – może nawet bardziej niż rodowity Rotterdamer. Mam słabość do Amsterdamu. Ale nigdzie nie czuję się tak spokojna i wyciszona, jak na łonie natury w Polsce. A gdy tylko zobaczę Neptuna w Gdańsku, zawsze mam łzy w oczach. To życie pomiędzy dwoma światami, niezależnie od miejsca.
AvW: Ma Pani ulubione powiedzenie na zakończenie tego wywiadu z przymrużeniem oka?
SW: „Let’s agree to disagree.”